Właściwie dlaczego numer 4, skoro tych prób były już setki? w ciągu tych dwóch lat starań o dziecko nie tylko 4 razy próbowaliśmy. A jednak dopiero te cykle, które są wspomagane inseminacją wydają mi się jakieś konkretniejsze, rokujące. Już nawet przestałam liczyć na to, że przy normalnym współżyciu mogę zajść w ciążę. O ironio, naturalna 100% antykoncepcja. Nie jeden by tak chciał. Nie musieć martwić się o ewentualny...problem. W tym przypadku sprawdza się stwierdzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla jednych problem, dla mnie błogosławieństwo. Taka sytuacja.
No więc 4. inseminacja za nami. Jakoś nawet się nie nastawiam. Choć wiem, że im bliżej terminu miesiączki, tym więcej będzie działo się w mojej biednej głowie. Myśli, plany, strach, porażki. Wszystko po to, by na końcu po raz kolejny urządzić pogrzeb wszelkim nadziejom. Nie ma już we mnie chyba złości. Wiem, że będę matką, tak czy inaczej. Chciałabym aby to dziecko było moje, z mojego ciała, abym mogła o nie dbać już od początku jego życia, od pierwszych chwil je czuć i kochać. Taki instynkt, potrzeba wynikająca z natury i marzenie moje, jako kobiety. Ale jeśli moje dziecko urodzi kto inny, to ono i tak będzie owocem mojego życia, miłością ponad wszystkie. Tylko chciałabym już, aby było...
Więc czekam. Dwa tygodnie nakreślą plany na najbliższą przyszłość.
PS. Mama po usg wątroby czysta:) następne badanie TK klatki piersiowej 1.września - oby chociaż ta nadzieja nas nie zawiodła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz