Wspólnie spędziliśmy osiem lat.
Wersja mojego męża:
Miło spędziliśmy ten dzień, prawa? Pojechaliśmy na wycieczkę, dostałaś piękny prezent a później zjedliśmy romantyczną kolację...Podobało mi się.
Moja wersja:
O 19 mąż wyczaił gdzieś na jakiejś wsi 100km od nas motocykl z lat 60-tych, po który trzeba było jechać natychmiast, bo ktoś mu go sprzątanie sprzed nosa, Na miejscu byliśmy ok. 21, o 22 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Ja zmęczona, zmarznięta, nogi ubłocone po kolana, bo zaiste prawdziwa to wieś była, samochód zapakowany tak, że nogi musiałam trzymać prawie na przedniej szybie. Po drodze zajechaliśmy po McDonaldsa, bo głodni byliśmy przeogromnie. Do domu dojechaliśmy po północy, rano wstałam z gorączką totalnie niewyspana.
Wycieczka = podróż
Prezent = motor
Romantyczna kolacja = McWrap w Maku
Męski punkt widzenia czasami zwala z nóg :)
Hahahaha :) Genialnie opisane. Wypisz wymaluj moje życie :)
OdpowiedzUsuńoj tak! tak trochę jak u nas dzisiaj (co prawda niestety bardziej negatywnie, ale też poszło o inny punkt widzenia)...
OdpowiedzUsuńtak to już mamy... z tymi naszymi facetami :) (a oni mają z nami :D)
no oni też się muszą nasłuchać :) znosić te wszystkie fochy :))
Usuń