Męczarnia dzisiejszej nocy. Staram się nie przywiązywać wagi do snów, nie wierzę, że mogą być prorocze, w pewnym sensie prawdziwe. Choć jestem zdania, że czasem odzwierciedlają stan emocjonalny bądź pewne aspekty psychiki.
Śniło mi się dzisiaj, że mam syna. Kilkudniowego, drobnego chłopczyka o niesamowicie niebieskich oczach. Miał na imię Leon (rany Boskie, skąd mi się wzięło to imię? Leon kojarzy mi się wyłącznie z wszystko-gwałcącym yorkiem koleżanki). Był nagi, bo nie kupiłam mu żadnych ubranek, nie miałam wózka, nosidełka, łóżeczka, żadnej wyprawki. Był głodny, bo zapomniałam go karmić. Straszne. Czułam całą sobą, że jestem złą matką. Nagle przypomniały mi się wszystkie informacje, które słyszałam o wychowaniu dziecka, karmieniu, przewijaniu, etc. I zdałam sobie sprawę, że wszystkiego zaniechałam. Jak mogłam być tak głupia, żeby nie przygotować się na przyjście na świat tak upragnionego dziecka?
Uwaga! Rozpoczynam auto-psychoanalizę! Może w tym tkwi problem? Może gdzieś tam wewnętrznie, podświadomie czuję, że się do tego nie nadaję? Że nie sprostam, nie dam rady, będę popełniać błędy...będę złą matką? Może to nie ogromna potrzeba bycia matką mnie blokuje a właśnie jej brak bądź strach? Może czuję się niepewnie sama ze sobą, ze swoim życiem, miejscem w którym żyję? Może powinnam to przemyśleć...
A może po prostu obejrzałam przed snem jakiś film z udziałem dzieci lub kolejny reportaż o złych rodzicach i stąd w mojej głowie moje własne skrzywdzone dziecko...
Hahahahaha...wszystko-gwałcący york koleżanki rozbawił mnie do łez...mój synek to Leon ;)
OdpowiedzUsuńMoże miałaś nas poznać, posłuchać naszej historii i wsłuchać się w siebie :)
Miewałam podobne sny. Myślę, że to typowe.
Ach, wiedziałam że na to zwrócisz uwagę :)) Nie mam w swoim środowisku żadnego dziecka o imieniu Leoś, zatem kojarzy mi się tylko z tym yorkiem, serio :)
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście miało mnie to doprowadzić na bocianieczekamy :)