piątek, 6 lutego 2015

Jestem

No, długo mnie tu nie było. Parę małych i większych kryzysów, jakiś beznadziejny czas omamienia emocjonalno-intelektualnego. Po drodze wyjazd do Mamy, bo wynalazła super endokrynologa, do którego koniecznie musiałam pójść i to nic, że miałam 400km. Ostatecznie babka okazała się całkiem niezła, przebadała mnie wzdłuż i wszerz, zleciła parę badań, jednak olała zupełnie niektóre z tych przyniesionych przeze mnie już na wizytę. Zmniejszyła mi dawkę leku i ostatecznie też w końcu zmieniła euthyrox na letrox, zresztą na moją prośbę.
Po każdej burzy przychodzi słońce i tak też było i u mnie. Po tym jak czułam na sobie zdziwione spojrzenia ludzi pytające "czy ona jest normalna" - kiedy to trzeba było do mnie mówić DUŻYMI LITERAMI i wyraźnie, bo nie bardzo kumałam co i jak - doszłam do wniosku, że w końcu pora na wzięcie się za siebie: endokrynolog i nowa dawka zaliczone to pora na dietę. Uff...

 
Konsultacja z dietetyczką była długa i obfitowała w wiele informacji, które z racji mojego otępienia szybko zapomniałam :) Na szczęście parę dni później dostałam maila z zaleceniami długimi jak moja praca magisterska. Co jeść a czego nie. Z naciskiem na "czego nie". No bo dla normalnego człowieka, jak ja, pożeracza makaronów, pierogów, wszelkiej maści klusek czy innych naleśników, szokiem jest nagłe odstawienie tychże wspaniałych potraw. Próbowałam już nie raz - ja i moje życie gluten free trwało zazwyczaj miesiąc. A potem jedna ciepła bułeczka z piekarni, jakaś pizza ze znajomymi, najlepsze na świecie pierogi mamy i koniec życia bez glutenu. A teraz sobie myślę, że ten brak glutenu to "bułka z masłem" :) Bo okazuje się, że w moim przypadku zło tkwi również w...nabiale. Żegnajcie serki, jogurciki, sery żółte, serki wiejskie i mleko do kawy. Ba, żegnaj kawo. I herbato, i soku owocowy, i nawet jajko. 
Ta super dieta - choć nie lubię tego określenia, wolę sposób żywienia - nazywa się protokół autoimmunologiczny. Zatem eliminujemy wszystkie te produkty, które mogą powodować niewłaściwe reakcje systemu immunologicznego, co u mnie dość oczywiste jest, biorąc pod uwagę moje dwie wspaniałe choroby o podłożu właśnie autoimmunologicznym. Podsumowując:
- nie jem glutenu
- nie jem nabiału
- nie jem/spożywam większości olejów roślinnych
- podstawą żywienia są mięsa i ryby oraz w dużej ilości warzywa
- unikam owoców o wysokim indeksie glikemicznym
- zero kawy, każdego rodzaju herbaty i soków owocowych, dozwolone są jedynie soki warzywne robione samemu
- staram się włączyć do posiłków zdrowe tłuszcze: olej kokosowy, masło klarowane, oliwa z oliwek, awokado
- unikam przetworzonych produktów - jeśli mam jeść - to wyłącznie jedzenie a nie produkt
- w pierwszym etapie diety (ok.3 m-ce) wykluczam orzechy, pestki, jajka, warzywa psiankowate (ziemniaki, papryki, bakłażan, fasole, etc)
Jeśli ktoś z Was będzie tematem zainteresowany jest w necie mnóstwo informacji na ten temat. Protokół zbliżony jest to diety paleo - jednak w tym przypadku wykluczonych jest więcej produktów - np dozwolone na paleo jajka i kasze.
Jakby ktoś też pytał jak się czuję? 
- otępienie minęło - ale te otępienie zwalam na zbyt wysoką dawkę euthyroxu, którą brałam
- schudłam 4kg - myślę jednak, że to też "wina" za wysokiej dawki - bo jakby nie było z niedoczynności wpadłam w nadczynność tarczycy, ale pracuję i nad tym :)
- od paru dni wstaję rano bez problemu, czuję się wyspana i zregenerowana
- i co najdziwniejsze - cieszę się, że idę do pracy, serioooo!!! Aż tak daleko idąca radość życia w moim przypadku nigdy nie miała miejsca :)
- czuję się lekko i przyjemnie - nie mam brzucho-balona tylko po to, żeby potem mieć brzucho-zwis :) mój brzuch ma się całkiem nieźle:)
Same zalety :) 
Ale żeby nie było zbyt różowo cierpię przeokropne bóle głowy - brak kawy mnie dobija nawet psychicznie. Do tej pory kawa to był rytuał - ulubiony kubek czy filiżanka, świeżo mielone ziarna, wspaniały zapach...A teraz pozostała mi co najwyżej cykoria jako substytut uwielbianej kawy. 
Ale zaparłam się jak nigdy. Nie pozwolę sobie na żadne odstępstwo - bo jak to powiedział mi ktoś mądry - jedna bułka wprowadzi burzę w Twój dopiero co ustabilizowany układ immunologiczny. To się grzecznie słucham mądrych ludzi i czekam na efekty:) Będę zdawać Wam relację :)

8 komentarzy:

  1. Dieta naprawdę rygorystyczna. Podziwiam i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również choruję na Hashimoto, niedoczynność tarczycy. Jeśli możesz napisz więcej co możesz a czego nie jesć. Jestem bardzo zainteresowana.Pozdrawiam! M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właściwie najważniejsze rzeczy ujęłam w poście. Odstawienie glutenu i nabiału jest kluczowe jeśli chodzi o mój przypadek. Wiem, że wiele osób z hashi odstawia gluten, bo powoduje mówiąc w skrócie nieszczelność jelit prowadząc przy tym do chorób autoimmunologicznych. Jak dla mnie gluten jakoś przejdzie, choć ciężko go odstawić, znajduje się w prawie wszystkich produktach "sklepowych" od mąk, makaronów, chlebów - gdzie jego obecność jest oczywista, po przyprawy, czekolady, inne słodycze, gotowe sosy etc. Każdy przypadek jest inny i jednak dietę trzeba dobierać indywidualnie. Warto zacząć od paleo, choć i to wyzwanie :) Polecam takie blogi jak tłuste życie, ajwen, paleo dla opornych :)

      Usuń
  3. To bardzo ciekawe co piszesz. Miałam podejrzenie celiakii, Hashimoto i wszystko wykluczyli, a stany zapalne wracają, niepłodność trwa więc sama już nie wiem... ale ciekawy artykuł podsunęłaś :) dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super, że się przydałam :)
      Jeśli chodzi o gluten - można nie mieć celiakii, czyli powiedzmy alergii na gluten, a można mieć nietolerancję glutenu. Warto na jakiś czas go odstawić i sprawdzić jakie jest samopoczucie. Sama po moich wiecznych bojach z lekarzami wiem, jak ciężko jest znaleźć dobrego, który oceni nasze zdrowie całościowo. Leczę się ponad dwa lata jeśli chodzi o niepłodność i dopiero po roku zlecono mi badanie TSH! Ale mimo wszystko resztę badań w tym kierunku jak anty tpo i anty tg, usg tarczycy i ft3 i ft4 robiłam sama z siebie. ech..długa historia :) Jakbyś miała pytania - pisz śmiało :)
      Aa, no i rzecz jasna warto zainteresować się dietą, suplementacją:)

      Usuń
  4. Strasznie trudno byłoby mi przetrwać na takiej diecie, bo najchętniej właśnie te zakazane produkty pożeram - ale mus to mus, a zdrowie najważniejsze, więc życzę Ci wytrwałości, świetnych efektów i dobrego samopoczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, ja również ma Hashimoto. Moja endo nie naciskała na dietę bezglutenową niemniej jednak nie "zabraniała" mi jej. Uznałam, że jednak jest zbyt rygorystyczna i nie dam rady...Mimo to po samym Euthyrox'ie moje tsh już po 2 miesiącach osiągnęło poziom 1,79, brzuch już się nie wydymał, zniknęły lęki i biegunki. Po stymulacji do in vitro, nie wiem czy to z lenistwa czy z leków, przybrałam chyba z 6 kilogramów. Postanowiłam dołączyć do odchudzającego się męża i...jestem zaskoczona. Codziennie zajadam się twarogami, jogurtami, mlekiem, warzywami i owocami- wszystkim tym, co wywoływało u mnie torsje i wydęcia. I zjechałam z wagi siedem kilogramów i czuję się wspaniale :) Nie mam pojęcia jakim cudem- może u mnie wystarczyło uregulowanie samego tsh? ATPO mam masakrycznie wysokie...ponad 1600...
    Każda z nas jest inna :)
    Jak radzisz sobie? odezwij się!
    Pozdrawiam,
    Julia

    OdpowiedzUsuń