sobota, 9 stycznia 2016

Przyszło nowe

Z nowym rokiem znalazłam się w, jak dla mnie, dość nieprzyjemnej sytuacji. Ale od początku. Od mojego ostatniego wpisu minęło już parę tygodni. Od tego czasu podjęliśmy decyzję o wizycie w klinice leczenia niepłodności, bo w końcu wypada po tych paru latach powierzyć specjalistom swoje dalsze losy w temacie rozrodczym.

czwartek, 19 listopada 2015

O żesz Ty...


Wieki nie pisałam. Trochę specjalnie, trochę z przekory. A trochę dlatego, że wątek przewodni bloga zaczął mnie...wkurzać. Nie chce mi się już o tym myśleć, choć myślę codziennie. W temacie dziecio-robienia nic się nie dzieje. W sensie, nic medycznego, bo próby naturalne trwają w najlepsze. Ale ja TO mam - mam najlepszą na świecie antykoncepcję, 100% skuteczności - moja własna immunologia. Polecam każdemu, kto decyzję o poczęciu odkłada na kiedyś tam. Tak więc ja i mąż działamy zupełnie full natural coraz mniej myśląc o tym, żeby się udało. Bo chyba coraz mniej wierzymy, że się uda :)

poniedziałek, 25 maja 2015

Istnieje inny świat

  Jak się tak człowiek zapędzi w tych staraniach, myśleniu i kombinowaniu jak tu zrobić, żeby było dziecko, to nagle okazuje się, że nie istnieje nic poza. Nic, poza życiem "pod dziecko", którego nie ma. Ciągle ta sama praca, bo przecież nie znajdę innej skoro zaraz będę w ciąży. Może i poszłabym znowu na jakieś studia, ale jak ja będę z brzuchem na wykłady latać? I milion takich innych pierdół.


wtorek, 12 maja 2015

3 miesiące AIP

Minęły jak jeden dzień. Na początku wydawało mi się, że to cała wieczność. Ale dałam radę. Jasne, były potknięcia, nie powiem że nie. Święta Wielkanocne były największym sprawdzianem.

piątek, 6 lutego 2015

Jestem

No, długo mnie tu nie było. Parę małych i większych kryzysów, jakiś beznadziejny czas omamienia emocjonalno-intelektualnego. Po drodze wyjazd do Mamy, bo wynalazła super endokrynologa, do którego koniecznie musiałam pójść i to nic, że miałam 400km. Ostatecznie babka okazała się całkiem niezła, przebadała mnie wzdłuż i wszerz, zleciła parę badań, jednak olała zupełnie niektóre z tych przyniesionych przeze mnie już na wizytę. Zmniejszyła mi dawkę leku i ostatecznie też w końcu zmieniła euthyrox na letrox, zresztą na moją prośbę.
Po każdej burzy przychodzi słońce i tak też było i u mnie. Po tym jak czułam na sobie zdziwione spojrzenia ludzi pytające "czy ona jest normalna" - kiedy to trzeba było do mnie mówić DUŻYMI LITERAMI i wyraźnie, bo nie bardzo kumałam co i jak - doszłam do wniosku, że w końcu pora na wzięcie się za siebie: endokrynolog i nowa dawka zaliczone to pora na dietę. Uff...

poniedziałek, 5 stycznia 2015

I po

Po Świętach, po Sylwestrze, po urlopie. Po wszystkim.Ciężko wrócić do rzeczywistości. Święta były tak zabiegane, że nie było czasu nawet porozmawiać z rodziną. Mam przez to takie wrażenie, jakby ich w ogóle nie było, jakbym rozminęła się z ich sensem. I po raz kolejny dochodzę do wniosku, że następne będą inne...ciekawe...

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Tadaaam

Postanowiłam! Od następnego roku przechodzę na dietę :) I to wcale nie jest tak, że mam kolejne postanowienie noworoczne, którego i tak pewnie nie spełnię. Zaparłam się i zrobię to:) Nie będzie to dieta, której celem będzie zgubienie paru kg (chociaż może być to skutek uboczny), ale przede wszystkim ma mi wyjść na zdrowie. Po przeczytaniu miliona stron www nt chorób tarczycy i Hashimoto wniosek jest właściwie jeden: pora zadbać o siebie, bo prędzej czy później mój organizm skonsumuje się do końca. Efektem tego będzie milion pięćset sto dziewięćset problemów ze zdrowiem i złego samopoczucia. Więc - dieta.