poniedziałek, 25 maja 2015

Istnieje inny świat

  Jak się tak człowiek zapędzi w tych staraniach, myśleniu i kombinowaniu jak tu zrobić, żeby było dziecko, to nagle okazuje się, że nie istnieje nic poza. Nic, poza życiem "pod dziecko", którego nie ma. Ciągle ta sama praca, bo przecież nie znajdę innej skoro zaraz będę w ciąży. Może i poszłabym znowu na jakieś studia, ale jak ja będę z brzuchem na wykłady latać? I milion takich innych pierdół.


 Mówi się, że jak człowiek odkryje swoją pasję to od razu wie: to jest to! Może to być miłość od pierwszego wejrzenia a może być powolne dojrzewanie do zrozumienia tego, co jest najważniejsze. Niezależnie od tego, czy mnie poraziło czy długo do tego dojrzewałam, jedno jest pewne: pierwszy raz od paru lat pomyślałam, że w sumie nie chcę być teraz w ciąży. Może później. Bo ja właśnie TERAZ mam inne plany. Bo ja właśnie teraz mam tyle szlaków do przejścia, tyle gór do zdobycia, tylu ludzi do poznania i tyle do nauczenia się. Co ja zrobię, gdy okaże się, że Tatry muszą poczekać? One nie mogą czekać. Ja nie mogę się doczekać. Mój mąż nie rozumie po co odkładam każdy grosz, żeby móc wyjechać. Nie rozumie, jak mogę jechać bez niego. I nie rozumie też, dlaczego muszę jechać skoro niedawno tam byłam. A ja nareszcie mam swoje miejsce na ziemi. I góry mają w moim sercu swoje miejsce, które należy tylko do nich. Mała przestrzeń, której nikt mi nie odbierze. Co by się ze mną stało, gdyby mi to odebrano? NIC by mi nie zostało. Czasami mówię mężowi, że bez tego umieram, że to jest tak, jakbym była z dala od domu, miejsca, w którym czuję się najlepiej. A on czasami mówi: a jedź już, bo nie można z Tobą wytrzymać :) Na urodziny kupił mi aparat, żebym mogła choć kawałek Tatr przywieźć ze sobą. Więc na dzień dzisiejszy uczę się też zasad fotografii, sprzętu, obiektywów i innych takich.
Jeszcze 3 tygodnie. I będę w domu.

2 komentarze:

  1. Kochana, jak ja Ciebie rozumiem! :)))
    Na początku znajomości z mężem od czasu do czasu udawało mi się go wyciągnąć w góry. Jeździł, ale szału nie było. Do czasu kiedy kupił pierwszy aparat fotograficzny. Wtedy przepadł. Wszystko się zmieniło. Teraz razem w weekendy najpierw planujemy góry, a dopiero później inne rzeczy :) My mamy ten komfort, że mamy niedaleko i możemy wyjeżdżać na jeden dzień.
    Życzę Ci z całego serca by i Twój mąż pokochał góry - to wiele ułatwia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, istnieje inny świat :) Jak dobrze, że go znalazłaś :) Mam nadzieję, że pojawi się tutaj choć maleńka część tego świata w postaci fotografii ;) I życzę, by i Twojego męża pochłonęła ta pasja jak Ciebie, bo wspólna pasja to piękna sprawa, która pozwala przezwyciężyć trudności i pokonać złe chwile :)

    OdpowiedzUsuń