niedziela, 29 czerwca 2014

Niedzielny chillout

Nie ma nic lepszego niż wolno płynący czas, słońce, powietrze pachnące lasem i poczucie, że nic nie muszę. Niczym niezmącona cisza wiejskiego ogródka i zapach domu, ciepła, chleba - wspomnienie dziecięcych wakacji, rozpoczynającego się lata. Czasem sobie myślę, że mogłabym tak zawsze...
Dzisiejsza wycieczka starym jak świat motocyklem wyluzowała nas na maxa, już wiem co mój mąż widzi w tych starociach:) Pomijając muchy w zębach, włosach, nosie i pszczołę, która wpadła mi pod bluzkę było całkiem przyjemnie. Choć nie jestem zwolenniczką jednośladów (nawet tych nieprzekraczających 40km/h:) muszę skapitulować i przyznać małżowi rację - są boskie:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz